prawie na przełęczy i 6 godzin na rozwilce

Z Murgabu na Kulma Pass 4362 m n.p.m. - granicę chińsko-tadżycką - jest 90 km. O 7 :00rano, po otwarciu drogi w tym kierunku, jedziemy tym razem z Tadżykami na granicę. Droga niczym nas nie zaskoczyła, tak samo beznadziejna jak wszystkie, po których dotychczas mieliśmy okazję się poruszać. Ostatni odcinek drogi, tj. 30 km, był dopiero elegancki, równiutki, szeroki asfalt, bez kolein i dziur. Nie nacieszyliśmy się jednak szybką jazdą, jakieś 23 km przed granicą jest punkt kontrolny i tam...nas nie wpuścili! Na proste pytanie z jakich powodów nie możemy pojechać na przełęcz, odpowiadano nam: BO NIE! Kilku uzbrojonych żołnierzy twardo strzegło przejścia i nikt nie miał większej ochoty na rozmowę z nami. Następnego dnia, od spotkanego w Murgabie oficera, dowiedzieliśmy się, że tylko specjalne przepustki na strefę przygraniczną, o które można starać się w ovirze w Murgabie, umożliwiają dojazd na Kulma Pass.

Spod bramek, niepocieszeni sytuacją i tym, że zepsuł nam się plan krótkiego trekkingu w rejonie Kulma i możliwości podziwiania Muztag Aty (7546 m n.p.m. - z j. ujgurskiego "Ojciec Lodowych Gór"), wróciliśmy się 7 km do krzyżówki, mając nadzieję, że uda nam się złapać transport do Shaymak, gdzie znajdują się ciekawe gorące źródła... po 6 godzinach czekania na drodze, po której nie przejechało NIC, zaczęliśmy wznosić modły do Allaha, by przysłał jakiegoś tira, który zawiózłby nas z powrotem do Murgabu...

Komentarze (0)