Ostatnie widoki na Vladesa… W rejonie płaskowyżu Varfuraszul, spotkała nas dosyć ciekawa przygoda… otóż wędrując sobie spokojnie po bezkresnych kilometrowych połoninach, niewiadomo skąd ku naszemu oczywiście zdziwieniu pojawił się terenowy Nissan.
Widząc nas kierowca oczywiście zatrzymał auto, pytał się skąd jesteśmy i dokąd idziemy, i zaoferował, że chętnie nas podwiezie. Oczywiście z miłą chęcią skorzystaliśmy z okazji. Jak się w rozmowie okazało, pan był myśliwym i często przyjeżdżał w ten rejon na polowania. Dwie osoby siedziały wewnątrz auta, my z Marcinem zostaliśmy opatuleni kołdrą i wylądowaliśmy na pace. Auto radziło sobie w terenie wyśmienicie… żadna górka, kamień czy kamienie nie stanowiły dla niego poważnej przeszkody… Bardzo fajnie się jechało oczywiście do pewnego momentu…mPan chciał być bardzo gościnny i co jakiś czas zatrzymywał się by z nami wypić lokalny trunek. My oczywiście grzecznościowo udawaliśmy, że pijemy, kierowca nasz natomiast nie udawał… bardzo szybko się okazało, że prowadzenie auta w stanie totalnej nietrzeźwości sprawia mu problemy… przy kolejnym poczęstunku po prostu wyskoczyliśmy z auta… nasz kierowca również chciał wyjść, ale jego stan nie pozwolił na to… wypadł po prostu z auta… Pan nie mógł zrozumieć dlaczego nie chcemy dalej z nim jechać… krzyczał, że nas kocha i że nie możemy go opuścić… przygoda skończyła się w krzakach jałowca, w których przeczekaliśmy kilkadziesiąt minut, czekając, aż myśliwy zniknie nam z pola widzenia.
Po dalszym przejściu Pasma Vladeasa w końcu dotarliśmy w góry Bihor, a dokładniej w obszar płaskowyżu Padis. Już na pierwszy rzut oka widać odmienność krajobrazu, Góry są bardziej pocięte głębokimi dolinami, pojawia się więcej wychodni skalnych – w tym przypadku oczywiście wapieni. Góry są porośnięte niemal całości wysokimi jodłami i świerkami.
Pasmo Bihor zlokalizowane jest w centralnej części Gór Apuseni i stanowi ich najwyższą część. W górach Bihor wyróżniają się wyraźnie dwie główne części: południowy krystaliczny, połoninny masyw Curcubăta Mare (1848 m., najwyższy szczyt Apuseni) oraz najbardziej charakterystyczny i znany w tych górach obszar krasowy z płaskowyżem Padiş, który zajmuje północną część pasma.
Rejon Padisz ze względu na swe osobliwości krasowe zwany jest "królestwem karpackiego krasu". Występują tu niemal wszystkie możliwe formy znane z obszarów krasowych, jak aweny, jaskinie, leje krasowe, ponory, wywierzyska i wiele innych. Nie ma tu co prawda przygotowanych do zwiedzania jaskiń (mogą to robić tylko doświadczeni grotołazi), natomiast niezwykle cenne i ciekawe są powierzchniowe formy.
Do najbardziej znanych i zwiedzanych obiektów należy wielkie zapadlisko krasowe Cetăţile Ponorului, a także wąwozy (Cheile Galbenei, Cheile Someşulului Cald), aweny (studnie krasowe) z zalegającym przez cały rok na dnie lodem (Avenul Negru, Avenul Acoperit). Jedną z interesujących jaskiń jest Gheţarul Focul Viu - Jaskinia Lodowa Żywego Ognia, z utrzymującym się całorocznie lodem, wyglądającym szczególnie efektownie, gdy przez otwór jaskini wpadają promienie słoneczne. Niedaleko płaskowyżu Padiş znajduje się także mniejszy od niego płaskowyż Scărişoara z jaskinią o tej samej nazwie. Znajduje się tu także szereg jaskiń trudniejszych, dostępnych jedynie ze specjalistycznym sprzętem.
Naszą przygodę na płaskowyżu Padiş rozpoczęliśmy w schronisku Padiş, będącym świetnym punktem wypadowym w rejony występowania najciekawszych form krasowych. Cabana Padis to lokalne centrum turystyczne, a cały rejon jest dobrze przygotowany dla turystów. Znajduje się tu schronisko, oraz obszerne darmowe pola namiotowe. Między namiotami chodzą górale oferując ciepłe placki (placinta) z owocami lub serem i mleczko do tego. Na czas wycieczek wszyscy zostawiają rzeczy w namiotach.
Do oznakowania szlaków turystycznych (w przeciwieństwie do pasma Vladessy) nie można tu mieć żadnych zastrzeżeń.