7.52 - 1.25 pociąg relacji Astana - Shu - od niego już tylko 100 km dzieli nas od Biszkeku.
Kolejne godziny spędzone w pociągu. Tym razem pociąg klasy wyższej - kupiejny! inne tu nie jeżdżą ze względu na koszmarnie wysokie temperatury. W kupiejnych na całej trasie okna są zasłonięte roletami, żeby promienie słońca nie nagrzewały wnętrz.
Krajobraz cudowny...przez szpary w roletach widzimy stepy, prawdziwe stepy kaukaskie, miejscami o charakterze półpustyni. Od czasu do czasu na horyzoncie majaczą niewyraźne masywy gór, dzikie, surowe... krajobraz nad Bałchaszem był jeszcze bardziej oszałamiający - błękit wód jeziora zlewał się z błękitem nieba i kontrastował z szarobrunatnymi wypalonymi trawami stepu...
Po przybyciu do Schu miłe zaskoczenie - środek nocy, a życie kwitnie na terenie przydworcowym - czynny targ:) arbuzy, jabłka, brzoskwinie, papryka, bakłażany - po tylu dniach w pociągu zasłużyliśmy na ARBUZA :)
Tu również przyszła pora na ubijanie targów i zmaganie się z próbą wyciągnięcia od nas jak największej ilości pieniędzy. Musieliśmy znaleźć środek transportu, którym dostalibyśmy się do Biszkeku...
Po długich targach, o świcie, wsiadamy do taksówki, która za 2000 somów zawiozła nas do Biszkeku.