Odprawa poszła całkiem sprawnie. Pytano się nas tylko czy podobał się kraj i czy dobrze się bawiliśmy...nie było problemów poza... ostatnią bramką, gdzie sprawdzano paszporty.
Jak przewidywaliśmy, zostaliśmy poproszeni o świstek meldunkowy, którego oczywiście nie mieliśmy.
UWAGA dla wszystkich wyrabiających wizy w Berlinie - Berlin NIE WYDAJE wiz turystycznych!!! tylko prywatne, o czym klient nie zostaje powiadomiony. W przypadku wiz prywatnych, turysta ma obowiązek zameldowania się w placówce OVIR w ciągu 3 dni od przyjazdu do Tadżykistanu.
Obsługujący nas pan był niemiły i z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zniecierpliwiony naszymi głupimi tłumaczeniami... w końcu zadzwonił po naczelnika. Naczelnikowi sprzedaliśmy tę samą bajkę o tym, że po przylocie do Dushanbe pytaliśmy się, czy meldunek jest nam potrzebny i że oczywiście wszyscy mówili, że nie ;) ponieważ była 4 nad ranem, a naczelnik usypiał na siedząco machnął ręką na całą sprawę i powiedział, że ambasada zrobiła nas w balona: "wydali wam tanią wizę prywatną, a wzięli pieniądze za droższą turystyczną - puśćcie ich"...
...i tym oto optymistycznym akcentem zakończyła się nasza przygoda w Tadżykistanie!